presta

Zaczynając własną działalność szacujemy koszty konieczne do poniesienia, oceniamy możliwości inwestycyjne i ustawiamy priorytety. To naturalne i rozsądne podejście do każdego rodzaju biznesu, także tego internetowego. Jednak czasem chcemy oszczędzać tam, gdzie wcale nie powinniśmy. Jak przy oprogramowaniu e-sklepu, które przecież zamiast ciąć koszty, ma nam napędzać sprzedaż.

Open source, czyli co?

Szukając odpowiedniego oprogramowania do prowadzenia sprzedaży online pytamy znajomych, męża, sąsiadki i Google’a. Ile źródeł wiedzy, tyle przydatnych opinii, dlatego staramy się z tego natłoku informacji wyciągnąć coś dla siebie, znaleźć jakieś kryterium, ale jak to na dorobku bywa – niejednokrotnie kierujemy się ceną. Przemysław z profilactica.pl wprost przyznaje, że na początku działalności chciał ograniczyć koszty uruchomienia i funkcjonowania sklepu. Dlatego wybrał oprogramowanie typu open source i postawił na Prestę. W sieci można znaleźć wiele podobnych rozwiązań dla e-biznesu, które przedstawiane są jako darmowe. Niejeden właściciel zaczynał właśnie tak jak Przemysław. Po pewnym czasie jednak dochodzili oni do wniosku, że darmowa tak naprawdę jest instalacja, a z każdym kolejnym krokiem trzeba się liczyć z dodatkowymi kosztami. I jeszcze ten cenny czas – trzeba wciąż go inwestować w poszukiwanie kolejnych rozwiązań i porad specjalistów, a przecież „my chcemy tylko sprzedawać przez internet”. Zgrabnie to wszystko podsumował sam Przemysław, który szybko się przekonał, że “co tanie, to drogie”.

Dlaczego w ogóle postawił na rozwiązanie typu Presta? Obok cięcia kosztów sugerował się też tym, że oprogramowanie tego typu na pewno daje więcej możliwości, ponieważ nad jego rozwojem pracuje duża społeczność programistów. Ale to nie jedyne powody, dla których ludzie decydują się na wybór właśnie takiego silnika dla sklepu. Waldemar z sklep-colway.com skorzystał na przykład z pomocy znajomego, który Prestę miał w jednym paluszku. Sam nie miał doświadczeń z żadnym systemem, zdał się więc na kolegę, który służył mu pomocą. Ale też do czasu. – Pomógł mi postawić sklep na swoim serwerze i wdrożyć szatę graficzną, którą stworzyła dla mnie firma. Resztę rzeczy robiłem jednak sam. Była to już moja praca i często zarwane noce – wspomina.

Jeden miesiąc pracy, trzy tysiące w plecy

Ale nie każdy ma nawet tyle szczęścia. Większość użytkowników bazuje na pomocy nieznanych sobie freelancerów, agencji interaktywnych, a najczęściej samodzielnie szuka pomocy na forach i grupach dyskusyjnych. Inna osoba, która zaczynała swoją e-przygodę z PrestaShop, Nicole – właścicielka sklep.emformacja.pl akurat wspomina, że mimo iż przygotowaniem jej platformy zajęła się agencja, wsparcie techniczne z jej strony było znikome. Nie działał poprawnie moduł płatności, klienci mieli trudności z dokończeniem transakcji, prowadzenie e-biznesu zaczęło być coraz bardziej frustrujące. Ale też nic dziwnego – sklep Nicole był przygotowywany w końcu półtora miesiąca, koszt pracy agencji wyniósł około trzy tysiące złotych.

– Każdy moduł, który nas zainteresował był płatny. A problemów z systemem mieliśmy sporo, w ważnych obszarach, np. zawieszały się zamówienia. PrestaShop 1.4.1.1 nie był kompatybilny z urządzeniami mobilnym, co generalnie utrudniało składanie klientom zamówień na stronie – wylicza Waldemar z sklep-colway.com, który swój e-biznes w rozwiązaniu open source uruchamiał przez blisko trzy miesiące. Jego zdaniem Presta nie musi być dla każdego trudna w obsłudze, ale – i tu cały haczyk – tylko wtedy, gdy poświeci się jej odpowiednio dużo czasu. Na czytanie porad i instrukcji, wyszukiwanie modułów, dobieranie ich pod kątem ceny oraz ewentualnej aktualizacji. Wtedy można sprzedawać. – Ale i wówczas nie możemy zapomnieć, że jeśli coś nam będzie potrzebne, to musimy to dokupić. Wszystko opiera się na licencji. Owszem, są dostępne również moduły bezpłatne, często jednak to wersje bardzo okrojone lub demo, a tym samym mało użyteczne – dodaje Waldemar.

Podobną argumentację przedstawia Przemysław z profilactica.pl. Decyzja o zmianie oprogramowania wynikała w jego przypadku, ponownie z czystej kalkulacji kosztów. – Doszliśmy do wniosku, że na tym etapie organizacji firmy nie jesteśmy w stanie rozwijać działalności, ani zwiększać sprzedaży i dodatkowo pilnować wdrożenia sklepu ze strony programistycznej – mówi. – Ostatecznie stwierdziliśmy, że PrestaShop nie spełnia naszych wymagań na obecnym etapie rozwoju firmy, a wdrożenie systemu będzie wiązało się z wysokimi kosztami niewspółmiernymi do korzyści.

Popatrz na to szerzej

Sklep internetowy to w końcu nie tylko moduły i narzędzia pozwalające zarządzać sklepem, ale także jego wygląd. – Jeśli chodzi o grafikę dla sklepu, to jest różnie – zauważa Waldemar. – Wszystko zależy od tego, jakiej firmie zlecimy jej wykonanie. Oczywiście zawsze możemy spróbować wykonać grafikę samodzielnie, co z jednej strony obniży nam koszty, ale z drugiej doda masę dodatkowej pracy. No i pozostaje jeszcze kwestia spójności z modułami w sklepie.
Przemysław dla przykładu otrzymał wycenę projektu graficznego dla swojego sklepu na ponad 10 tysięcy złotych. Za sam projekt trzeba było zapłacić 2,5 tys., za wdrożenie 8 tys. – Nie ukrywam, że dostaliśmy również oferty na 2,5 tys. za całość, ale jestem przekonany, że w tym budżecie nie byłoby to możliwe – zauważa. – Kosztowałoby to dodatkowy czas i energię na opisywanie poprawek, a sklep byłby efektem kompromisów, pomiędzy moim zaangażowaniem a umiejętnościami i wiedzą programistów przedstawiających tę ofertę.

Czego jeszcze brakowało naszym rozmówcom? Waldemarowi potrzebna była integracja z Google Shopping, automatyczna zmiana języka i to, co w jego ocenie najważniejsze, czyli możliwość robienia korekt w zamówieniach klienta. Przemysławowi z kolei brakowało integracji z programem księgowo magazynowym WF-MAG – cena zakupu wynosiła około 2 tysiące złotych, każda dodatkowa funkcjonalność też była płatna. Ceneo, blog, Google Analytics – niczego nie dostaje się tutaj za darmo zestawie. Generalnie jednak najbardziej odczuwalny był brak wsparcia technicznego, choćby poprzez e-mail.

Właściciel profilactica.pl wspomina, że konieczne było szukanie informacji poprzez fora, gdzie często odpowiedzi były udzielane skrótami, możliwymi do zrozumienia tylko dla fachowców. Nie wystarczała podstawowa znajomość języka HTML, by samodzielnie dostosować wygląd sklepu do postawionych wymagań. Ponadto duża ilość modułów jest anglojęzyczna, co oznaczało konieczność tłumaczenia, a jakby tego było mało, dodatkowo dochodził jeszcze koszt przeprojektowywania dodatków, by były spójne z resztą. Sklep Przemysława był także dwukrotnie przenoszony na inny serwer ze względu na awaryjność firmy świadczącej usługi hostingowe oraz brak aktualnych backupów. Dlatego w końcu przyszła pora na zmianę. – Zrezygnowaliśmy z zaprojektowanej grafiki pod PrestaShop, przekalkulowaliśmy utrzymanie serwera, opiekę programisty nad poprawnością działania sklepu i ewentualne prace przy awariach – wspomina. – Rachunek dla nas był prosty. Zaoszczędzone w ten sposób środki zainwestowaliśmy w zakup nowych produktów i poszerzenie asortymentu dla naszych klientów.

Zrób to z głową

Przemysław przyznaje, że pomimo szczegółowego zaplanowania funkcjonalności w PrestaShop, dopiero wdrażając sklep na silniku Shoper zdał sobie sprawę, ilu potrzebnych funkcji nie wziął pod uwagę. A te, jak się okazało, w oprogramowaniu Shoper są darmowymi narzędziami, zintegrowanymi już z e-sklepem. – Ta platforma jest bardzo przejrzysta i prosta w obsłudze – zauważa właściciel profilactica.pl. – Ustawienie funkcjonowania sklepu i bazy danych zajęło nam kilka dni, w ciągu których cały czas mieliśmy wsparcie mailowe pracowników DOK. Muszę przyznać, że czas udzielania odpowiedzi, jak również ich merytoryka, były i są na naprawdę wysokim poziomie. Myślę, że dzięki temu sam proces migracji przebiegł bez większych trudności. Jedynym minusem Shopera, wymagającym dużej ilości pracy, była migracja opisów produktów. Ale wynikało to z innego zapisu w kodzie. W PrestaShop kod HTML z opisem produktu był od nowego wiersza, natomiast Shoper wymagał zapisu kodu w jednej ciągłej linii. Gdyby nie opisy, to cała migracja i uruchomienie sklepu wraz z testami zajęłaby do pięciu dni.

Waldemar przy okazji radzi, by w przypadku decyzji o migracji na inną platformę pamiętać o stworzeniu kopii zapasowej. Jego sklep przepiął się na silnik Shoper akurat bezboleśnie, ale zawsze lepiej mieć pod ręką odpowiednią kopię. – W przypadku mojego sklepu wszystko zostało poprawnie skopiowane niemal w stu procentach. Ten jeden mały procent to hasła klientów do kont. Przeniesienie tego nie było możliwe, ale też nie sprawiło kłopotu, ani klientom, ani nam. Klienci, aby się zalogować, musieli po prostu skorzystać z opcji “Przypomnij hasło”.
O przewadze Shopera mówi jeszcze Przemysław: – Integracja z programem magazynowym WF-Mag, prostota działania, szybkość samodzielnej edycji. Początkowo planowaliśmy po roku zamienić abonament na licencję samodzielną i przenieść się na własny serwer, jednak ostatnie miesiące pokazały, jak dużo zmian jest wprowadzanych w oprogramowaniu, jak hosting jest stabilny, a pomoc zawsze dostępna. To dla nas bardzo komfortowy układ.

Wspomniane wsparcie techniczne oraz funkcjonalność oprogramowania ceni sobie też Nicole: – Sklep jest prosty w obsłudze zarówno dla mnie, jak i dla klientów. Jestem bardzo zadowolona z zastosowanej w sklepie technologii RWD i efektu, jaki się wyświetla na urządzeniach mobilnych.
– Skrypt jest lekki, dzięki czemu pozwala na szybkie wdrażanie nowości w sklepie i modyfikacje, co przekłada się na szybszą obsługę klienta – dodaje jeszcze Waldemar. – Shoper ma także te elementy, których brakowało w poprzednim silniku sklepu, m.in. możliwość robienia korekt w zamówieniach (co wpłynęło na skrócenie czasu obsługi zamówień), kalendarz zamówień, narzędzia pozwalające przygotowywać promocje. Ponadto Shoper spełnia wszystkie uregulowania prawne wymagane ustawą. Nie trzeba nic samodzielnie poprawiać, dodawać do niego. W Preście tego nie było, za dostosowanie poszczególnych elementów musieliśmy płacić. Koszt wahał się od kilkuset złotych do ponad 2 tys.

Dla kogo zatem PrestaShop jest odpowiednim rozwiązaniem? Na pewno nie dla małych i nowych sklepów internetowych, ani dla osób z niewielkim doświadczeniem w e-commerce. W ocenie Przemysława silnik open source jest w takich przypadkach zbyt zaawansowanym narzędziem. – Open source to świetne oprogramowanie, ale dla sklepów z doświadczeniem rynkowym, chcących wprowadzić indywidualne funkcjonalności podnoszące efektywność obsługi zamówień, zarządzania magazynem produktów – ocenia właściciel profilactica.pl, który na własnej skórze przekonał się, że PrestaShop to tak naprawdę sam silnik dla docelowego sklepu, który wymaga prac pozwalających na dostosowanie go do własnych potrzeb. I to bardzo kosztownych. – Z perspektywy zdobytych doświadczeń mogę przyznać, że straciliśmy dużo czasu i energii na nieudaną próbę uruchomienia sklepu na Preście. Dużo większy pożytek mielibyśmy, gdybyśmy nasze siły skierowali w marketing i poprawienie organizacji – twierdzi. – Im dłużej coś robiliśmy ze stroną sklepu, tym mniej klientów mieliśmy – dodaje Waldemar.

Szukając odpowiedniego rozwiązania dla swojego sklepu wybierz zatem takie, które od początku pozwoli ci prowadzić stabilny biznes i będzie się rozwijać wraz ze zmieniającymi się potrzebami rynku oraz konsumentów. A jeśli nawet pojawią się trudności, zawsze będziesz mógł liczyć na odpowiednie wsparcie specjalistów. Niezależnie od twojego doświadczenia z e-commerce.

Masz już sklep i szukasz alternatywy dla Prestashop? Pobierz darmowy migrator i przeprowadź testową migrację lub napisz do nas, by dowiedzieć się więcej.