Z potrzeby realizacji marzeń i niesienia pomocy dziecku – sklep internetowy Mimiś.pl to piękny przykład marki z ideą.

„Kiedy szyłam maskotkę przy maszynie, wtedy poczułam kopnięcie. Po prostu dziecięce kopnięcie. I wtedy, pamiętam, złapałam się za brzuch i pomyślałam sobie: to będzie dla ciebie” – wspomina początki swojego biznesu Katarzyna Michalkiewicz-Wróbel, założycielka Mimisia. „To jest dosyć wymowne, ponieważ ta marka faktycznie powstała dla niego. Ian się urodził i wszystko było w porządku, ale wieku 2,5 roku zauważyliśmy, że po prostu nie reaguje na komunikaty. Nie chce z nami współpracować. Stworzyłam więc tę markę po to, by finansować leczenie mojego syna, u którego zdiagnozowano autyzm. Ale też – żeby spełniać się mimo wszystko jako projektant, ponieważ lubię to robić.

 

Zobacz inne sklepy, które sprzedają PO SWOJEMU

 

Mimiś powstał zatem z potrzeby realizacji marzeń – i dziecka, i jego matki. Katarzyna mówi o swojej marce, że jest wariacją w głowie przekładającą się na produkcję ubrań i dodatków. „Uszy, ogonki, pompony, puszyste tkaniny, przyjemne kolory, przemyślane wykończenia oraz detale – to wszystko to, co ją charakteryzuje. Troszkę pod prąd wszechobecnym trendom. Dla wszystkich z dystansem i poczuciem humoru” – podkreśla.

I przy okazji wskazuje, co trzeba robić, żeby ze swoim produktem zaistnieć na rynku: iść swoją drogą i robić „coś prawdziwego”. „Bo tak naprawdę to ten prawdziwy produkt jest w stanie przedostać się do człowieka. Nikt dziś nie chce sztuczności, prawda?” – zauważa. Katarzyna wierzy, że sprzedając komuś bluzę, sprzedaje mu też pozytywną energię. A wysoka jakość szytych w niewielkich seriach ubrań („Tworzymy z najlepszej dzianiny dresowej produkowanej w Polsce, która posiada certyfikat Oeko-Tex Standard 100 – Tekstylia Godne Zaufania”), zbuduje lojalność klientów.

Ale choć na pierwszy rzut oka to sklep wyłącznie dla mam, zakupy robią w nim nie tylko panie. Kaptury i bluzy z Mimisia pokochały oczywiście przede wszystkim kobiety (ciuchy z tego sklepu nosi np. Marta Żmuda-Trzebiatowska i Daria Ładocha, co można podejrzeć na sklepowym Facebooku), ale wśród kupujących są również panowie – zapewne chcący zrobić przyjemność swojej drugiej połówce, choć – jak mówi właścicielka – niektórzy z nich sami chętnie ubierają królicze kaptury. Bo w każdym z nas siedzi przecież dzieciak, a Mimiś po prostu wie, jak go dobrze ubrać.

 

Przeczytaj także: 
Rodzice kupują w internecie – zobacz co i dla kogo
Pierwszy, własny albo dodatkowy – czym się kierować przy uruchamianiu sklepu internetowego?