„Przyjdź do nas, załóż sklep i zapłać za rok z góry” – tak, tyle dostawcy oprogramowania dla e-biznesów wystarczy do szczęścia. Ale nam zależało nam czymś więcej.
By sklepy na platformie Shoper nie tylko się otwierały, co przede wszystkim sprzedawały. I robiły to z powodzeniem, zadowoleniem i radością, którą mogłyby potem przekuwać w nowe pomysły na prowadzenie biznesu w sieci.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2016 roku…
…kiedy w Polsce ruszyły pierwsze bezobsługowe kampanie reklamowe, Pay as you Go. A dokładniej wtedy, gdy Dyrektor Sprzedaży i Marketingu na naszej platformie, wielki entuzjasta nowych technologii i ecommerce, Tomasz Tybon, przyszedł do pracy z pomysłem, żeby zacząć sklepy pracujące na oprogramowaniu Shoper nie tylko zachęcać do lepszej i efektywniejszej sprzedaży, co im w tym… pomagać.
„Zróbmy im porządne kampanie!” – zaproponował. „Zróbmy to za darmo!”
Pomysł wydawał się na początku reszcie zespołu dość odważny. Od razu zrodziły się pytania: „ale jak to za darmo”, „komu?”, „jak na tym zarobimy?”, „przecież inni kasują za wszystko”…
Tomkowi chodziło jednak o projekt długofalowy. O wyjście poza klasyczne i schematyczne podejście do klienta, poza typowe wyobrażenie „reklamy na zlecenie” i „obsługi w sklepie internetowym”.
OK, przekonał nas. Po niecałych dwóch tygodniach byliśmy gotowi do testów.
Jak te testy były prowadzone?
Spośród klientów platformy Shoper wybraliśmy kilka grup sklepów z różnych branż oraz z różnymi przychodami. Chcieliśmy sprawdzić, czy model, który zaprojektowaliśmy, uda się wdrożyć dla wszystkich pracujących u nas sklepów.
Zrobiliśmy to przez ankietę, którą w której pytaliśmy m.in. o to…
– czy prowadziłeś już kampanie płatne dla swojego sklepu,
– jeśli tak, to jakie trudności napotkałeś podczas prowadzenia takich kampanii,
– ile jesteś w stanie przeznaczyć na reklamę,
– jaki koszt pozyskania 1 transakcji jest dla ciebie akceptowalny?
Jesteś ciekawy wyników?
My byliśmy bardzo. A wyglądały one następująco:
Szczęśliwie (bo weszliśmy to z wielką wiarą i mocnym zaangażowaniem), po około dwóch miesiącach testy zakończyły się sukcesem. Sklepy, które brały w nich udział, zostały z nami na dłużej, a my zaczęliśmy drugą fazę projektu. Tym razem już w większym i mocniejszym składzie.
Gdyby dowiedziała się o nas ekipa kręcąca właśnie za oceanem kinową wersję „Power Rangers”, na pewno chciałaby skorzystać z naszych usług na planie.
Faza II: Inwestycja
Pamiętasz jeden z akapitów wyżej, w którym napisałem, że chcieliśmy wyjść poza „schematyczne podejście do klienta” i „typową obsługę”? Teraz przejdziemy do konkretów.
W drugiej fazie projektu każdemu nowemu klientowi zaczęliśmy włączać kampanię za darmo, co dla nas oznaczało inwestycję w jego pomysł na biznes. Chcieliśmy mu pokazać, że nie wystarcza nam, że kupił u nas abonament, że zaczął zarabiać. Chcieliśmy, żeby poczuł, że mimo iż nie pobieramy prowizji od sprzedaży, zależy nam na jego sukcesie. Żeby nauczył się i sprzedawał więcej, i więcej. Że tu chodzi o coś więcej niż „sprzedaż usługi”. My chcemy z naszymi sklepami blisko współpracować.
Po wydaniu zainwestowanych środków, każdemu z nich daliśmy wybór – zapytaliśmy, co dalej. Właściciele biznesów mogli zdecydować się na kontynuację kampanii w oparciu o trzy dostępne pakiety, a każdy z nich zawierał różne zestawy reklam i sposobu prowadzenia.
To był ciekawy okres, ponieważ już w drugim kwartale obsługiwaliśmy w ramach Shoper Kampanii ponad 2x więcej klientów. Dziś, porównując kwartał bez testów z ostatnim kwartałem, uzyskaliśmy wzrost o około 1400%.
Faza III: Uważaj, bo się przewrócisz!
OK, wszystko fajnie. Pomysł się udał, właściciele sklepów nam zaufali, Excel wygląda pro. Można się chwalić. „Ale, ale” – pomyśleliśmy. „Mamy product market fit w zenicie, trzeba szybko coś zrobić, bo się przewrócimy. Zaczęliśmy więc optymalizować i automatyzować działania.
Ale nic na siłę, nic na przysłowiowe „hurra”. Podeszliśmy do tego z rozsądkiem oraz chłodną głową, i być może właśnie dlatego w momencie pisania tego tekstu udało nam się wygenerować dla naszych klientów ponad… 4,6 mln zł przychodu.
Zapytacie: „dobra, dobra, a jaki ROAS?”. Średni na poziomie 800%, rekordzista wygrał 12354%!
Doskonale rozumiem, że ten materiał może niektórym wyglądać, jak blogowe samouwielbienie, ale nie o to wcale tutaj chodzi. Chodzi natomiast o to, że wygranymi mogą być nie tylko sklepy biorące udział w testach, ani nie tylko te, które posłużyły jako inspiracja do napisania tego artykułu.
Wygranym może być też twój sklep.
Każdy, kto ma pomysł na e-biznes i otwiera sklep na platformie Shoper, może skorzystać z bezpłatnej kampanii testowej, która nie obliguje go wcale do jej przedłużenia. Potem ma wybór, o którym było już wyżej. To bardzo uczciwe i wygodne podejście do robienia wspólnego biznesu – kupujesz u nas oprogramowanie, my chcemy, żebyś rósł zaraz po starcie, dlatego chcemy w ciebie zainwestować, a jeśli uznasz, że ma to sens, chętnie podpowiemy, co dalej. A jeśli przedłużysz Kampanie, dostaniesz raport z wynikami, który pokaże ci efekty działań i potwierdzi słuszność podjętej decyzji.
Nie musisz być specjalistą od reklamy. Nie musisz szukać specjalistów od reklamy. Wszystko załatwisz w obrębie jednej platformy, której zależy na rozwoju twojego pomysłu na biznes. Musisz tylko w to uwierzyć tak samo mocno, jak my na początku. O, tutaj.