Shoper_logowsklepie
Myślisz: wygląd sklepu internetowego, mówisz: grafika. Ale czy przy okazji pamiętasz też o jego logo?

Niby nic takiego. Ot, logo. Jakiś znaczek graficzny, krótki napis. Skoro sklep musi się jakoś nazywać, dajesz mu w miarę chwytliwą, albo przynajmniej pasującą do prowadzonego biznesu nazwę. Ale żeby specjalnie coś przy niej robić? Rysować, zlecać komuś na zewnątrz? Logo? Bez przesady, w sklepie są ważniejsze rzeczy do roboty, niż zabawa w projektowanie obrazków.

Jeśli myślisz podobnie, popełniasz duży błąd. Zanim jeszcze na dobre uruchomisz swój sklep internetowy, na dłuższą chwilę powinieneś przysiąść nad znakiem firmowym twojego e-biznesu. Czyli właśnie nad logo. Jeżeli odpowiednio się do tego zabierzesz i przy okazji nie przekombinujesz sprawy, twój sklep zyska wartościowy element, dzięki któremu będzie lepiej kojarzony. I też innym polecany. Bo logo to najważniejsza rzecz w twoim sklepie. Po nim mają cię ludzie poznać, to ono ma ich zachęcać do zakupów i zainteresowania twoją marką. Dlatego lepiej się do niego przyłóż.

Najważniejsza jest prostota. Zerknij tylko na tę stronę – zwróć uwagę, jak nieskomplikowane są to kreacje. Minimalistyczne, oparte głównie na jednej ikonie i krótkiej frazie słownej. Albo tylko na ikonie, albo tylko na jednym słowie. Żadnego pseudo artyzmu, żadnego kombinowania z formą. Proste, ale przy tym bardzo ładne i zapadające w pamięć połączenia skromnych symboli oraz nieagresywnych kolorów. Jak w tym logotypie – pozornie banalnym, ale jakże fantastycznie oddającym istotę prowadzonego biznesu. Skoro sushi, to mamy pałeczki. I tyle w zupełności wystarczy.
Wbrew pozorom, logo mające robić efekt „wow”, nie oznacza, że ma być utrzymane w formie migającego mocnym światłem neonu. Albo przeładowanego wieloma jaskrawymi kolorami rodem z przydrożnych billboardów czy witryn supermarketów.

Ciekawy przykład na to, że mniej znaczy więcej dał jakiś czas temu młody polski grafik, Eryk Ulewicz, na własną rękę przerabiający znak firmowy i całą kolorystykę sieci Biedronka. Wiadomo, jednym jego wizja może się podobać innym nie, ale zgodzić się wszyscy musimy co do jednego – po takim odświeżeniu Biedronka, przynajmniej na plakacie, nie przypomina już spożywczego dyskontu, ale sklep z wyższej półki. Choć wciąż oferującego tanie produkty.
Nie od dziś w końcu wiadomo, że im kreacja graficzna bardziej minimalistyczna, tym bardziej prestiżowa – największe marki zbudowały swoją pozycję na skromnych logotypach, pojedynczych i stonowanych znakach, które dzisiaj trudno sobie wyobrazić w innej formie. Jak Apple, jak Shell, Nike, McDonald’s, Gillette, albo tysiące innych. To, co zyskały one dzięki tej surowości i prostocie, to także nieśmiertelność. Bo proste rzeczy, mimo zmieniających się trendów i pojawiających się nowych technologii, przeżyją wszystko. Można oczywiście logo co jakiś czas odświeżyć, gdzieś poprawić lub podkolorować, proszę bardzo, ale jeśli pomysł od początku był dobry – wystarczą mu tylko kosmetyczne poprawki. Główna, bazowa forma będzie się miała dobrze, i wciąż będzie wyglądała atrakcyjnie, nawet po upływie kilku dekad (bo często nowe jest wrogiem lepszego – kojarzycie może co się stało po tym, jak właściciel marki Gap zdecydował się na diametralną zmianę swojego logotypu? Tutaj przypominajka).

By tak się stało, logo musi być jednak funkcjonalne w swej prostocie. Czyli niezależnie od tego, w jakich wymiarach i gdzie publikowane, zawsze powinno świetnie wyglądać i spełniać swoją funkcję jako najlepszego identyfikatora twojego sklepu/marki. Format pionowy czy poziomy? W druku kolorowym czy może jednak czarno-białym? Pomyśl o tym, zanim zabierzesz się do wymyślania i projektowania ukochanego logotypu – powinien on być na tyle uniwersalny, na ile to tylko możliwe. I nie powinien ani trochę tracić na swojej atrakcyjności niezależnie od tego, gdzie i do czego zostanie użyty. Niestety, wiele logotypów traci na swej wartości czy to w mniejszym rozmiarze, czy w barwach innych niż oryginalne. A to tylko negatywnie wpływa na identyfikację marki. Przykład: wykorzystanie poziomego logotypu w mediach społecznościowych. Facebook, Pinterest, Instagram – nie wiem czy wszyscy zauważyli, ale zdjęcia profilowe w tych serwisach mają kształt małych kół lub kwadratów. I trzeba się w nich sprytnie zmieścić. Jeśli więc decydujemy się na logotyp horyzontalny, niech ma on w sobie też taki element, który będzie można bezboleśnie dla kreacji wyciąć i wykorzystać w innej, choćby kwadratowej formie. I też na odwrót – jak podkreśla wielu grafików oraz autorów poradników. Dobry logotyp to uniwersalny logotyp, który dostosuje się do każdych warunków. Zobaczcie tylko, jak za jego kreację zabrał się Amerykanin Aaron Draplin – przy okazji sprzedając kilka przydatnych wskazówek, na co jeszcze warto zwrócić uwagę.

Jak się do tego zabrać? Metod jest kilka. Można zlecić wykonanie logotypu specjalistom, czyli ludziom, którzy z tego żyją. Albo znalezionym w pobliskiej agencji grafikom, albo na dedykowanych serwisach w sieci, jak tutaj, gdzie podajesz nazwę swojej marki, jej krótki opis dla wyjaśnienia, czym się zajmujesz i… czekasz na gotowe propozycje, z których wybierasz potem najlepszą. To oczywiście rozwiązanie płatne, podobnie jak i na stronach Withoomph oraz Logaster – z czego jednak ten ostatni serwis oferuje najbardziej konkurencyjne ceny. Inną opcją jest wykorzystanie darmowych serwisów, takich jak Hipster Logo Generator. Proszę się nie sugerować nazwą, wbrew pozorom można w nim stworzyć naprawdę ładne kreacje – tutaj sporo przykładów.

Na co w trakcie pracy zwracać największą uwagę? Tutaj z pomocą przychodzi psychologia kolorów i reklamy w ogóle. Można zerknąć na grafikę poglądową prezentującą podział logotypów według emocji wywoływanych u nas przez daną barwę (za blogiem BufferApp.com):

Można też przejrzeć świetne zestawienie jednych z najlepszych znaków firmowych we współczesnym biznesie i przy okazji odkryć rzeczy, których nie widzi się na pierwszy rzut oka, a które perfekcyjnie oddają istotę promowanego przez siebie biznesu. Na takich przykładach warto się uczyć i czerpać z nich wzorce. Po szybkiej analizie sami dojdziecie do wniosku, że pamiętając o trzech zasadach: wizualnej prostocie, funkcjonalności i uniwersalności, efekt „wow” jest do osiągnięcia nie tylko przez największych graczy na rynku.